Jacy specjaliści i jak liczny powinien być zespół marketingowy to jedne z najczęściej zadawanych pytań przez osoby, które chcą zainwestować w rozwój własnej marki. Czasy w których jedna osoba miała wszystkie niezbędne kwalifikacje by zarządząc marką mamy niestety już za sobą. Dziś mamy erę współpracy w ramach bardzo różnych głębokich specjalizacji.
Polskie firmy cierpią na chroniczny ból wynikający z niedostatecznej liczby zatrudnionych osób w działach marketingu.
Bardzo często jeszcze pokutuje podejście, które możemy sprowadzić do sytuacji, w której na głowie jednej osoby znajdują się wszystkie zadania związane z budową marki – silnej marki.
To najczęściej skutkuje praktycznym paraliżem w kluczowych dla marki obszarach i niską efektywnością prowadzonych działań marketingowych.
Stwierdzenie „dział marketingu” na naszym rodzimym podwórku bardzo często niestety oznacza jednoosobową „komórkę”. Co bardzo często kończy się tym, że ta jedna osoba ma tak ambitną listę zadań, że gdyby chciała ją potraktować poważnie, to musiałaby pracować w trybie 24/7/365, a i tak nie podołałaby wyzwaniu.
Stała dostępność marketera w trybie ciągłym to tylko jeden problem. Drugim wyzwaniem, jest jego faktyczna sprawczość, bo o ile jeszcze mogę sobie wyobrazić, że przykuwamy fizycznie do biurka naszego człowieka za pomocą stachanowskiej motywacji, o tyle trudno jest mi przypomnieć sobie, abym kiedykolwiek spotkał choć jedną osobę, która miała tak szerokie kompetencje, aby móc samodzielnie zrobić wszystko, co jest potrzebne w zakresie obsługi marki. Nawet osobistej. Nie wspominając o dużych przedsiębiorstwach.
To przekleństwo braków kadrowych w działach marketingu nie dotyczy tylko i wyłącznie mikro, małych i średnich przedsiębiorstw.
Bywa, że z tym niedoborem rąk do pracy borykają się nawet międzynarodowe korporacje. Jakiś czas temu miałem przyjemność pracować z firmą, która zatrudniała tylko w Polsce ponad 1200 osób. Jednak dział marketingu liczył ich zaledwie 12. W trakcie warsztatu rozmawialiśmy o roli działu marketingu w tej konkretnej korporacji.
Jak się możesz domyślać te 12 osób żyło w permanentnym „niedoczasie” wynikającym z ogromnej listy zadań. Nie ułatwiał sytuacji również fakt wynikający z obsadzenia na stanowisku szefa marketingu członka zarządu, który wcześniej był szefem sprzedaży konkurencyjnej korporacji.
Dlaczego nie ułatwia? Ponieważ kompetencje szefa działu sprzedaży są inne od kompetencji szefa marketingu. Owszem, jeden i drugi pion ma podobne meta zadanie: zwiększyć udział w rynku. Niemniej obydwa pracują innymi narzędziami i inne pełnią role.
Czy jeden człowiek może mieć wszystkie niezbędne kompetencje potrzebne do prowadzenia działań marketingowych całej firmy?
Teoretycznie może, bo przecież na marketingu, podobnie jak na polityce i piłce nożnej znają się wszyscy. Zatem zakładając, że w naszym kraju aktywnych zawodowo jest 18 milionów ludzi, to możemy przyjąć, że jest w kim wybierać.
W praktyce jednak nie jest już tak różowo z powodu ogromnych wyzwań merytorycznych i technicznych czekających dziś na marketerów.
W obrębie mojej specjalizacji, czyli w marketingu strategicznym, możemy się bardzo mocno zdziwić, ile różnych „odnóg” może być potrzebnych do obsadzenia kompetentnymi ludźmi, aby móc pracować z klientami nad ich strategiami marketingowymi. A to przecież zaledwie początek pracy. Jeszcze trzeba strategię marketingową poddać egzekucji, a to już zabawa na całego.
Wystarczy jeden rzut oka na prawidłowo zaprojektowany lejek marketingowy, aby zrozumieć, że w praktyce nie jest możliwe, aby jedna osoba była w stanie podołać wszystkim obowiązkom. Nawet najbardziej zdolna i najbardziej zaangażowana. Cudów nie ma.
Dlaczego działy marketingu są tak ubogie w zasoby ludzkie?
Wg mnie meta przyczyną jest orientacja na celach operacyjnych przedsiębiorstwa. Innymi słowy: właściciele firm skupieni są na tym, by biznes się kręcił i dowoził produkty i usługi. Nie ma w tym nic złego, że mając firmę, ktoś chce, aby „robota” była wykonana. Co więcej: to paradygmat, czyli założenie wstępne – jeśli chcemy, by biznes był zdrowy, musi funkcjonować.
Tylko czy to, aby nie za mało?
Załóżmy przez moment, że jesteśmy genialnymi wynalazcami i że właśnie wpadliśmy na super pomysł, który udało nam się prototypować. Co teraz?
Nasz prototyp działa, jest obiecujący, zbieramy pozytywny feedback, ale nie bardzo wiemy, co trzeba zrobić, aby nasz biznes naprawdę wystartował.
O ile wszyscy bez problemu rozumieją, jak trudnym i wymagającym zajęciem jest opracowywanie produktów, usług i opartych na tym modeli biznesowych, o tyle mało kto zdaje sobie sprawę z ilości pracy i zadań, jaka jest potrzebna, aby nowy produkt odpowiednio „skomunikować”.
Mam świetny produkt, niech sprzeda się sam
Ten pokutujący mit o samosprzedających się produktach ma się jeszcze bardzo dobrze w niektórych firmach. Ostatnio miałem okazję odpowiadać na zapytanie dotyczące strategii marketingowej dla jednego z potencjalnych klientów.
Klient ten, w procesie briefowania wyłuszczył mi, dlaczego do tej pory nie pracowali w sposób usystematyzowany nad marką swojego produktu.
W wielkim skrócie można to sprowadzić do stwierdzenia, z którego wynikało, że chcieliby, aby ich produkt stał się silnym brandem, ale na ten moment skupili się na rozwoju procesów operacyjnych związanych z funkcjonowaniem przedsiębiorstwa.
Przedstawiciel tej firmy powiedział, że dla nich najważniejszy jest sam produkt i frustruje ich to, że muszą zwracać jeszcze uwagę na marketing. Oni nie chcą robić marketingu, oni tylko chcą mieć klientów.
Gdy podrążyłem dalej, to okazało się, że planowany budżet marketingowy firmy, która w briefie deklarowała ambicje międzynarodowego zasięgu, wynosił zaledwie 2 tysiące miesięcznie.
Na pytanie, ile osób pracuje w marketingu tej firmy, oczywiście dostałem odpowiedź, że jedna dziewczyna, której zadaniem jest nieść tę markę na własnych barkach.
Mam ogromne wątpliwości czy im się to uda. Jak się możesz domyślać, do współpracy pomiędzy nami nie doszło.
Dlaczego o tym wspominam?
Piszę o tym z jednego powodu. Aby marketing służył marce i realizował stawiane przed nim cele, musi dysponować odpowiednimi zasobami. Tym głównym zasobem jest odpowiedni decydent.
Dlaczego, aby marketing działał, zaangażowany musi być uprawniony do dysponowania środkami firmy decydent?
Bez świadomego wyzwań prezesa, właściciela czy członka zarządu sprawy nie ruszą z miejsca. Ktoś decyzyjny musi mieć determinację w realizacji działań marketingowych, zaczynając od opracowania strategii marketingowej, po jej spójne i konsekwentne wdrożenie.
Jeśli tego elementu zabraknie, to szanse, że rynek oszaleje na punkcie naszego produktu, są radykalnie zmniejszone.
Dlatego gdy pracujemy z klientami nad ich strategiami marketingowymi, to zawsze nasze projekty angażują w proces decydentów (CEO, CMO, właściciel).
Jeśli chcemy silnej marki, to musimy również dysponować silnym wsparciem lidera bądź liderów danej organizacji.
Jeśli decydenci mają taki mindset jak opisany wyżej, to jest to wyłącznie zaproszenie do kłopotów. Niestety, sama orientacja na dostarczanie produktu/usługi nie wystarcza. Trzeba jeszcze sprawić, by nasz rynek się o nas dowiedział i na bazie określonych działań zapragnął kupić oferowane rozwiązanie.
Zatem kogo potrzebujemy w naszym zespole marketingowym, aby marka stała się silną?
Gdy już wiemy, że ryba psuje się od głowy a marka od kiepskiego lidera, to warto się zastanowić, kto jeszcze będzie nam potrzebny.
W celu lepszego zobrazowania tych potrzeb personalnych przygotowaliśmy diagram, który ułatwi nam wizualizowanie omawianego tematu.
ZAPAMIĘTAJ: Zarządzanie marką i jej komunikacją to praca zespołowa. Liczy się jakość zatrudnionych współpracowników i zdolność do harmonijnej współpracy. Bez rywalizacji z wizją wspólnego celu. Im lepszy zespół, tym lepsze wyniki. Oszczędzanie w tym przypadku kończy się zazwyczaj miernymi wynikami. |
Marketingowy dream team to nie „one man army”.
W centrum naszego diagramu znajduje się strateg marketingowy. Centralna rola tej osoby nie jest przypadkowa, ponieważ ta osoba odpowiada za nadanie kierunku dla marki oraz na jej głowie jest sprawdzanie zgodności prowadzonych działań z przyjętymi założeniami strategicznymi.
Kim jest Strateg marketingowy?
To osoba, której główne kompetencje są zorbitowane na wytyczaniu strategicznego kierunku rozwoju dla marki. Stratega możemy porównać do architekta, który projektuje, jak ma wyglądać określona konstrukcja. On odpowiada za przygotowanie projektu i od jakości jego pracy zależy końcowy efekt.
Strateg odpowiada za analizę rynkową, badania marketingowe, zaprojektowanie unikalnego pozycjonowania dla marki, dobór kanałów marketingowych i wytyczne na komunikację marki.
Kim jest Brand Manager?
To osoba, której główne kompetencje są zorbitowane wokół zarządzania marką. Bardzo często używamy tu zamiennie określenia: strażnik marki. Rola ta polega na pilnowaniu, aby komunikacja marki nie ulegała rozmyciu w wyniku braku spójności prowadzonych działań. Używając nadal metafory ze świata architektonicznego brand manager to taki kierownik budowy. Musi umieć czytać plany przygotowane przez architekta i zgodnie z harmonogramem zarządzać placem budowy. Im lepszy z niego specjalista, tym budowa idzie sprawniej.
Czy strateg może zostać brand managerem i odwrotnie?
To możliwe, choć nie jest to łatwe. Mimo swojej bliskości to jednak obie specjalizacje wymagają nieco innych zestawów kompetencji.
Jeśli miałbym rekomendować, to na początku procesu związanego z rozwojem marki widziałbym stratega, a potem bardzo dobrego brand managera. Ponieważ podobnie jak w przypadku budowy domu najpierw potrzebujemy dobrego projektu, a potem liczą się już osoby, które nam ten dom postawią. Jeśli plan jest dobry, to nie wymaga modyfikacji w trakcie budowy domu. Niezbędnym jest jednak nieustający nadzór.
Kto może być strategiem lub brand menedżerem?
Każdy, kto posiada odpowiednie kompetencje. Te kompetencje są dość szerokie, ale niekoniecznie muszą się sprowadzać do bardzo głębokiego ich poziomu.
Co mam na myśli?
Stratedzy i brand managerowie siłą rzeczy muszą pracować na pewnym poziomie ogólności, by byli w stanie umieć pracować w szerokim kontekście. Jak to się ładnie mówi: muszą ogarniać big picture.
Wymaganie od stratega lub brand managera, by umiał obsługiwać wszystkie narzędzia potrzebne do obsługi marki, mija się z celem. To nie jest jego rolą.
Idealnie jest, gdy kompetencje strategiczne posiada osoba stojąca na czele firmy. Dzięki temu jest w stanie spójnie połączyć różne, często odległe od siebie zadania.
Jeśli jednak struktura firmy jest taka, że na czele nie stoi strateg marketingowy, ale osoba o innym zestawie kompetencji, to konieczne jest, aby na czele działu marketingu mieć właśnie stratega lub brand managera. A najlepiej i jedną i drugą osobę w zespole, aby stale ze sobą współpracowały.
Ważne jest, aby pracą działu marketingu kierował człowiek, który potrafi łączyć wiele interdyscyplinarnych dziedzin w swojej pracy.
Jakie zatem kompetencje powinien posiadać strateg lub brand manager?
Tak jak wspominałem zarządzanie marką: badaniami marketingowymi, pozycjonowaniem, wizerunkiem, komunikacją jest dość szeroką specjalizacją i musi łączyć w sobie wiedzę z wielu dziedzin.
Na liście tych kompetencji znajdują się:
Psychologia – człowiek odpowiadający za budowę silnej marki musi znać mechanizmy psychologiczne motywujące konsumentów. Musi rozumieć, w jaki sposób ludzki umysł dokonuje decyzji, jak powstają przekonania lub błędy poznawcze i w jaki sposób można na ten proces wpłynąć.
Socjologia – człowiek odpowiadający za budowę silnej marki musi mieć przynajmniej podstawy związane z socjologią, interesować się postawami społecznymi, nawykami konsumenckimi, trendami w społeczeństwie.
[tweet_dis]Marki funkcjonują w społeczeństwie i rozumienie zależności, na przykład kulturowych może być kluczowym czynnikiem sukcesu[/tweet_dis] Dzięki kompetencjom socjologicznym będzie również w stanie przygotowywać lub zlecać specjalistom badania marketingowe oraz analizować i interpretować ich wyniki. Bez tego dochodzenie do insightu konsumenckiego jest bardzo trudne i często oparte wyłącznie na intuicji.
Technologia – współczesny marketing jest bardzo głęboko zanurzony w technologii. Nawet jeśli ktoś nie pracuje u technologicznych gigantów z Doliny Krzemowej lub w ich lokalnych odpowiednikach, to musi znać uwarunkowania technologiczne, w których marki dziś funkcjonują. Nie musi tworzyć technologii, ale musi rozumieć, jak działa technologia w „życiu marki”.
Komunikacja – czyli to, w jaki sposób marka ma mówić, aby była zrozumiana i aby jej głos dotarł do właściwych odbiorców, jest kluczowa. Od stratega i brand managera trzeba wymagać umiejętność zarządzania procesem komunikacji w najmniejszych szczegółach – od konstruowania przekazu marki, przez dobór kanałów komunikacji a na zakupie mediów kończąc.
Design – projektowanie wizerunku marki również sprowadza się do wykorzystywania właściwych form wizualnych. Nie można mówić o marce w oderwaniu od wzornictwa. Człowiek zarządzający marką nie musi być projektantem, ale musi znać trendy w projektowaniu i umiejętnie interpretować sygnały, aby móc kierować pracami projektantów.
Zarządzanie projektami – projekt „marka” to czasem wiele projektów cząstkowych, które składają się na jeden spójny obraz. Dobry strateg lub brand manager to człowiek, który sprawnie zarządza projektami, koordynując równoległe procesy, aby finalnie zeszły się we właściwym punkcie z właściwym wynikiem. Multitaskowość jest niemal wpisana w DNA tej specjalizacji. Bez umiejętnego zarządzania zadaniami można bardzo szybko utonąć w gąszczu wyzwań.
Umiejętności interpersonalne – kluczowym na tej pozycji jest również zestaw miękkich kompetencji składających się na tzw. skill interpersonalny. Innymi słowy, by pracować w tak interdyscyplinarnym środowisku stratedzy i brand managerowie, muszą umieć dobrze współpracować z innymi specjalistami. Umieć się z nimi dogadywać i wypracowywać w ramach prowadzonych projektów założone rezultaty.
Z uwagi na współpracę z ludźmi o wysoko specjalistycznych kompetencjach, muszą dokładnie wiedzieć, w jakim zakresie mogą ich pracę koordynować. W sytuacji konieczności udzielania feedbacku muszą go formułować w taki sposób, by nie wywoływać konfliktów, lecz harmonijnie wprowadzać konieczne zmiany.
Wymienione kompetencje tworzą niezbędny miks, dzięki któremu zarządzanie marką w skoordynowany i spójny sposób staje się możliwe. Bez nich zapraszamy do firmy chaos, który jest prawdziwym pogromcą pozycjonowania marki.
Gdy mamy już obsadzone stanowisko stratega/brand managera, to kogo jeszcze potrzebujemy w naszym marketingowym zespole?
Bez cienia wątpliwości powiem, że sam strateg lub brand manager, nie wystarczą. Aby nasz marketingowy dream team funkcjonował, musi mieć w swoim składzie jeszcze co najmniej kilka osób.
To posiadanie „w składzie” nie musi oznaczać „posiadania na etacie”. To bardzo ważne, by zrozumieć, że obecnie nie potrzeba mieć stałej struktury etatowej, aby dysponować mocnym zespołem.
W przypadku działań związanych z marketingiem nawet największe marki, których budżety są ogromne, posiłkują się wyspecjalizowanymi agencjami zewnętrznymi. Mniejsze marki z powodzeniem również stosują outsourcing usług specjalistycznych, w odpowiednich dla nich konfiguracjach – zatrudniając do stałej współpracy wyspecjalizowanych freelancerów lub małe agencje.
W tym założeniu etatowość nie jest paradygmatem. Istotą tego podejścia jest zdolność do stałego utrzymywania w orbicie współpracy ludzi, z którymi tworzymy elementy wspierające rozwój marki. Ta ciągłość ma ogromne znaczenie, ponieważ dzięki niej współpracujący ze sobą specjaliści są w stanie wypracować odpowiednią kulturę współpracy.
Trzeba podchodzić do zarządzania specjalistycznymi zespołami realistycznie. Nic nie jest idealne w początkowej fazie. Jeśli jednak damy ludziom czas na wejście do „naszej struktury”, to będą w stanie się dopasować i wnieść swój wkład.
Kogo zatem jeszcze potrzebujemy w zespole marketingowym?
Copywritera: czyli człowieka, któremu słowo gramatyka nie jest obce. Który zna zasady tworzenia perswazyjnych tekstów i potrafi tworzyć w spójny z osobowością marki język komunikacji dla tej marki.
Copywriterzy są obecni niemal na każdym etapie życia marki. Gdy piszą teksty na www, artykuły blogowe, artykuły prasowe, treści ofertowe, posty na media społecznościowe, spoty reklamowe, dają „wsad” do memów, itp
Ilu copywriterów potrzeba, aby marka była w stanie tworzyć niezbędne treści?
To wszystko zależy od ilości zadań, które są do wykonania. W przypadku dużych marek może być potrzebny cały zespół copywriterów, którzy będą dostarczać zamawiane treści.
Uzyskanie spójności języka marki jest możliwe, dzięki posiadaniu strategii komunikacji marki. Copywriterzy zatrudnieni do obsługi marki powinni w codziennej pracy czerpać z niej i bazować na przyjętych założeniach lingwistycznych.
Najgorsze co może nas spotkać z poziomu tworzenia treści dla marki, to zatrudnianie przypadkowych ludzi, których jedynym „skillem” jest „lekkie pióro” i rzucenie ich do okopów z misją pisania w stylu, w jakim się „czują” najlepiej – z głębi serca.
Skoro copywriterzy są tacy ważni, to dlaczego jest tyle rozczarowania tworzonymi przez nich tekstami?
Po części winę ponoszą sami zamawiający, którzy nieprecyzyjnie ich briefują. Drugą ważną przyczyną jest również problem leżący po stronie marek: słabo przeprowadzony proces rekrutacji wynikający z niskiej wiedzy rekrutera, który nie wie jak ma prawidłowo zweryfikować kompetencje kandydata.
Dodatkowo musimy sobie zdawać sprawę, że copywriter nie zawsze zna temat produktu czy usługi na 100%. Dlatego często w początkowej fazie współpracy konieczna jest weryfikacja materiałów, co de facto, zamiast nam ujmować pracy, ją dokłada, ale powinno być to traktowane, jako inwestycja w dobrą współpracę w przyszłości.
Poza tym oczywiście również nie brakuje copywriterów, którzy mają słaby warsztat. O czym przekona się każdy, kto będzie chciał znaleźć taką osobę do współpracy.
ZAPAMIĘTAJ: Copywriting jest tylko pozornie prostą dziedziną. Sam fakt umiejętności pisania nie znaczy, że ktoś będzie umieć „tworzyć” język marki. Nie jest łatwo tak pisać, aby przekonywać odbiorców. Od jakości pracy copywritera zależy „co i jak” jako marka „mówisz”. Zatem do rekrutacji podchodź z wyjątkową starannością. |
Grafika/designera: osoba odpowiedzialna za projektowanie graficzne jest niezwykle ważna w sukcesie marki. Dobrze zaprojektowany system identyfikacji jest podstawą tworzenia wartości postrzeganej. Wg badań aż 75% wartości postrzeganej budowanej jest na bazie identyfikacji wizualnej. Nic dziwnego, że mówi się „jak cię widzą, tak cię piszą”.
Szansa na budowanie pozytywnego wizerunku marki bez zadbania o wizualne aspekty jej komunikacji jest bardzo niewielka. Jakość projektowania graficznego ma ogromne znaczenie dla sukcesu marki. Znakomici graficy, którzy są dobrze ukierunkowani strategicznie, potrafią czynić dla marki cuda.
Gdy pracujemy z naszymi klientami, to bardzo często pomagamy im w procesie doboru agencji kreatywnych zajmujących się projektowaniem graficznym. Podstawą naszej pracy w tym przypadku jest dobór agencji spełniających kryteria jakościowe oraz dokładne ich briefowanie. Liczenie bowiem, że agencja sama się domyśli jaki wizerunek mamy mieć może być błędne.
Gdy już mamy zaprojektowany i wdrożony system identyfikacji wizualnej, to potrzebujemy w stałej współpracy grafika/ów, którzy będą w stanie adaptować w codziennej komunikacji marki niezbędne materiały wizualne.
ZAPAMIĘTAJ: Starannie dobieraj grafików do zespołów projektowych – ich talent lub jego brak może w znaczącym stopniu wpłynąć na wartość postrzeganą marki. |
Narzędziowca: czyli człowieka, którego zadanie polega na technicznym ogarnięciu niezbędnych narzędzi, takich jak systemy reklamowe Google’a, Facebook’a, LinkedIn’a oraz innych, które są wykorzystywane w codziennej pracy działu marketingu. Nie może zabraknąć osoby, która potrafi również obsługiwać narzędzia medialne związane z produkcją contentu audio, wideo.
Narzędziowcem może być każdy, kto ma odpowiednie skille narzędziowe. Taka osoba nie musi mieć wielkiej wiedzy teoretycznej z zakresu marketingu strategicznego. Wystarczy, że czyta briefy z właściwym zrozumieniem. Istotą współpracy z narzędziowcami jest zwinność, dowożenie na czas i stała dostępność. Gdybym miał znowu użyć metafory ze świata budowlanego, to jest to nasz „majster”, który wie co i jak trzeba zrobić. Nie zaprząta sobie jednak głowy „dlaczego”.
W małych zespołach wszyscy po trosze jesteśmy narzędziowcami. Nie mamy tego luksusu pozwalającego na zatrudnienie specjalistów do obsługi, na przykład: audio i wideo w realizacji naszego contentu.
Duże marki mają całe sztaby ludzi, którzy im pomagają w zadbaniu o detale techniczne. Bywają jednak umiejętności techniczne, których nie da się łatwo przysposobić z powodów sprzętowych. Trudno jest na przykład wyposażyć całe studio do robienia sesji zdjęciowych jeśli na co dzień profesjonalna fotografia jest wykorzystywana marginalnie. Dlatego w bardzo specjalistycznych usługach warto mieć dostęp do stałego, sprawdzonego teamu, któremu możemy zlecić wykonanie trudnych dla nas zadań.
My w swojej orbicie współpracujących narzędziowców mamy: fotografów, SEO’wca, filmmakera. Korzystamy z ich usług sporadycznie, gdy nasze zasoby muszą być odpowiednio wzmocnione.
Webmastera: czyli osoby, która dba o rozwój strony internetowej. Moglibyśmy również webmasterów zakwalifikować do zbioru narzędziowców, ale to tak ważna i wyspecjalizowana dziedzina, że dla nich tworzymy osobną kategorię.
Oczywiście przez pojęcie webmaster rozumiemy całość działań, które umożliwiają realizowanie działań marketingowych z wykorzystaniem stron www. Od projektowania po wykonanie. Stały dostęp do webmastera pozwala na rozbudowę serwisu www oraz tworzenie nowych stron, na przykład stron lądowania.
W naszym przypadku, mimo że moja Żona Karolina jest niezwykle uzdolniona technicznie i ma narzędziowy skill, który pozwala nam na co dzień realizować większość zadań związanych z obsługą techniczną naszej firmy, to w zakresie naszej strony www już nie podejmuje się tych większych ingerencji. Brakuje jej zwyczajnie wiedzy i umiejętności programistycznych. Dlatego delegujemy większość modyfikacji do zewnętrznej agencji, z którą współpracujemy stale od 2012 roku. Dzięki temu jesteśmy w stanie szybko i skutecznie wdrażać niezbędne rozwiązania.
Podsumowując:
Jeśli szukasz sposobu, na to, jak rozwijać swój biznes, docierać do nowych klientów, obecnych zatrzymywać na dłużej, a jednocześnie zwiększać zyskowność, to jesteś w dobrym miejscu.
Jestem strategiem marketingowym i pomagam moim klientom osiągać więcej.
W jaki sposób mogę pomóc także Twojej firmie?
- Opracowując strategię marketingową dla Twojej marki - Jeden z naszych klientów, który skorzystał z naszego doradztwa strategicznego oraz nadzoru egzekucyjnego odnotował w jego biznesie wzrost sprzedaży o 300 procent, w zaledwie kwartał od rozpoczęcia naszej pracy wdrożeniowej - notując pierwszy raz w jego historii przychód powyżej jednego miliona PLN netto miesięcznie.
- Szkoląc Twoich pracowników - przeszkoleni przeze mnie pracownicy zwiększają wartość sprzedaży, nawet o 100% rocznie. Rekordzista w ciągu jednego miesiąca zrealizował 5100% ROI z zainwestowanego we współpracę ze mną kapitału.
- Doradzając Ci w formie konsultacji indywidualnych - to najszybszy sposób na problemy i wątpliwości nie cierpiące zwłoki.
Nie czekaj dłużej – to może być Twój pierwszy krok do poprawy wyników i wejścia na Wyższy Poziom Marketingu.
m.lodyga@premium-consulting.pl